niedziela, 4 maja 2014

Rozdzial 37


SIEMKA KOCHANI O TO PRZED WAMI ROZDZIAL 37
MYSLE IZ WAM SIE SPODOBA
SORKI ZA BLEDY .
CZEKAM NA WASZE OPINIE CO DO ROZDZIAL.
WYSZEDL TAK SOBIE ALE OCENE POZOSTAWIAM WAM.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> 



Bella POV

No w końcu ranek.  Noc spędzona w ramionach Edwarda była cudowna. On już wyszedł musiał iść zapolować bo jego oczy już pociemniały . Ja po szkoleniu tak często polować nie muszę  Jazz też nie. Dzisiaj jadę do Damiana, aby ustalić jakieś plany na sylwka. Ha nie wiem po co, bo zapewne, impreza będzie na zamku albo u niego w klubie, ale bardzo się za nim stęskniłam, nie mogę się doczekać, aż w końcu go zobaczę, te jego piękne oczy, bujne włosy, jego zniewalający uśmiech, który tak bardzo kocham- oczywiście jak brata choć kiedyś próbowaliśmy być parą. No cóż na wyszło nam nie był mi pisany nie to co Edward (sami rozumiecie).  Ubieram się w bluzę i getry, włosy upinam w koka, lekko podkreślam cieniutką kreską oczy. Patrząc się w lustro nie widzę 18-letniej dziewczyny, tylko dojrzałą kobietę w sumie nią jestem bo mam ponad 215 lat ale kto by liczył. Schodzę na dół gdy słyszę podniesione głosy, dobiegające Sali tronowej zatrzymuję się.
-Tak czy inaczej powinnaś mnie uprzedzić, że pójdziesz  na imprezę z Alexem . Dzwoniłem do ciebie, nagrywałem na sekretarkę, do jasnej cholery bałem się o ciebie. Co powiesz Demetriemu, gdy zapyta się ciebie gdzie wczoraj byłaś? No chyba, że masz zamiar mu powiedzieć.
-Gdybym mu powiedziała nigdy by się do mnie nie odezwał. Nawet tak nie myśl, on nie może się dowiedzieć. Jedno jest pewne Jena się więcej z nim nie spotkasz.
-ŻE CO?! nie mogę uwierzyć ty bracie przeciwko mnie ??? JA go chyba kocham tak po wampirzemu.
- A on ciebie??
- Nie wiem , może??? Nie rozmawialiśmy o tym
-Wbiegam do Sali by spróbować załagodzić problem.
 -Nie wierzę! jak mogłaś?! Nienawidzę cię. Dlaczego chcesz nas rozdzielić ?
- Co tu się dzieje?? Dlaczego się tak drzecie??
-Jezu Bella spokojnie, to nie tak jak myślisz. Uspokój się.
-Nawet mnie nie dotykaj!
-Nie. Nie mam ochoty z wami gadać, jadę do Damiana a wam nic do tego puki co! Jeśli będziecie się tak zachowywać stracicie mnie i moją przyjaźń i nie tylko ... Nie żartuję.-Wyszłam wkurzona z Sali tronowej , dobrze że ojciec tego nie widział i nie słyszał. Słyszałam, że Jena za mną krzyczy, abym wróciła. Mam ją daleko w dupie, niech się ode mnie odczepi do puki nie poukłada tego całego bagna ze swoimi uczuciami. Biegnę do samochodu i szybko jadę do klubu.
Nie chcę ich stracić. Boję się tego ale wojna z Panem ciemności już blisko. Wiem, że wygramy. Po prostu to czuję. Dzwonię dzwonkiem, długo nie muszę czekać, wiedział, że do niego przyjadę, wysłałam mu sms'a. Rzucam mu się na szyję.
-Co to za czułości z samego rana???
- Stęskiniłam się !!! A do tego nie miałam możliwości na imprezie się przywitac i pogadać.
-Oj maleńka ciiii... wszystko jest dobrze, jesteś dla mnie wszystkim i nie pozwolę, aby ktokolwiek cię skrzywdził.
-Ale o czym ty mówisz?
-No tak po prostu, no wiesz będę twoim osobistym ochroniarzem, ba bohaterem- śmiejemy się.
-Wystarczy, że będziesz przy mnie i pomożesz mi !!!!.
-No dobra . Ale w czym???
-No nie  zapomniałeś sylwester niebawem
-No i co ?-pyta z bananem na twarzy
- Śmieję się jak głupia.
-O nie, nie w moim domu nikt się ze mnie nie bedzie śmiał, no chyba żeee, chyba, że ten ktoś będzie tak samo piękny i uroczy jak ja. Co ty na to skarbie?
-Nie! nawet o tym nie myśl.- Podchodzi do mnie cały brudny od bitej śmietany z drinka
-Odejdź błagam hahahahahaha odejdź.
-Śmiałaś się ze mnie.- podchodzi bliżej
-Jaaaaa? nie no coś ty- nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
-No więc teraz zapłacisz wielkim przytulasem.
- Biegnie za mną, a ja mu uciekam.
-Kiedyś cię złapię.-krzyczy
- W sanach misiaczku-posyłam mu zwycięski uśmieszek. Nagle ni stąd ni z owąt łapie mnie w pasie i  okręca, tak że teraz bita śmietana w spreju  jest  u mnie na twarzy.
-Mówiłaś coś może, że cię nie złapię?- bierze bitą śmietanę  i obsmarowuje mi całą twarz
-Aaaaa, o nie, tak to ja się nie bawię.- wyrywam się, biegnę szybko do lodówki i zabieram drugi syfon z bitą śmietaną  , chowam za siebie i podchodzę do chłopaka.-Masz rację wygrałeś, należy ci się wielki buziak.-siadam mu na kolanach, on nic nie podejrzewa, nie wie że zaraz będzie mieć bitą śmietanę w swojej bujnej czuprynie. Nachylam się nad nim lecz : Upssss przepraszam kochanie, przez przypadek.- schodzę z  kolan i biegnę prosto do łazienki, bo inaczej mnie dopadnie i wysmaruje całą. Nie mogę przestać się śmiać.
-No  Izzz, nie wysmaruję cię obiecuję. Wyjdź, proszę.
-Nie wierzę. Przysięgnij.
-Przysięgam skarbie.-powoli uchlam drzwi, podchodzi, bierze moją twarz w ręce delikatnie całuje w policzek.

-To jeszcze nie koniec.
- Myślałaś, że ujdzie ci to płazem? -Szczerzy się, bierze mnie na ręce. Co ten wariat robi? Nie, on chce mnie wrzucić pod prysznic. Wyrywam się, Odkręca na fula wodę, oblewa mnie od góry do dołu. Przyciągam go do siebie, teraz i on jest cały mokry. - Dzwoni telefon. Mój.
-Nie odbieraj, jest tak dobrze.
-Muszę, może to coś ważnego.
-Ale szybciutko.-podchodzę, biorę telefon do ręki, na ekranie napis 'Alice'
-Halo. Co jest?.. Teraz?...Jeszcze nie...No ok, razem będziemy.. tak napiszę do niego, będzie obiecuję...No pa...Nie, pa.
-Kto to ?
-Alice chce się spotkać zaraz i ustalić sprawy związane z Sylwestrem. Muszę lecieć. A ty się też doprowadź do porządku i masz się stawić w zamku na naradzie sylwestrowej.
-Ale zabawa przecież może być u mnie, duży lokal  w sumie club  miejsca powinno wystarczyć. Pokoi też.- puszcza oczko.
-Jesteś pewny?
-Gdybym nie był, to bym tego nie proponował. Powiedz wszystkim, że Sylwester jest u mnie.
-Jesteś kochany. Muszę się przebrać :D, są w szufladzie moje ciuchy?
-Zawsze, w salonie, pod telewizorem w szafce.-idę do pokoju, ściągam mokre ciuchy i zakładam nowe. Włosy wycieram mocno ręcznikiem i wiążę w kucyka.
-Lecę  już a ty się szykuj masz być najpóźniej za godzine na zamku  :*
-Paaa, będę później.

-No hej  Al.  przepraszam, że się spóźniłam, nie mogłam się wyszykować.
- Toć nie było cie w swojej komnacie , przeczesałam cały zamek !!!
-No bo byłam w domu u Damiana.
- Co??? Jak to??? A co z moim bratem???
- Spokojnie All, traktuje go jak brata nie martw się kocham Edwarda sama wesz. Uśmiecham się do niej.
-I co wiemy już gdzie będzie Sylwester? A i przyszło mi na myśl, że może  Aro się zgodzi by zrobić w zamku ? Aro i jego bracia wraz z żonami  wyjeżdżają gdzieś wtedy.
-No więc myślałam, aby w tym roku Sylwester zrobić u Damiana. Co o tym myślisz?
-Ale ty kurwa tak na serio? No zajebiście, tylko czy się zgodzi ?
-O to nie ma się co martwić, sam to zaproponował.
-Ja pierdziele, no to zajebiście. Najważniejsze mamy ustalone, teraz jeszcze kogo zapraszamy i co kupujemy?
-Chyba tylko  najbliższych, co nie? A jeśli chodzi o alkohol i napoje wystarczą Damian ma w klubie spore zapasy.
-No to ustalone.
-Jak tam? Wszystko ok?
-Tak, nie martw się już o mnie, jestem dużą dziewczynka, wiem co robię. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Za parę dni Sylwester, a ja spędzę go najlepiej jak tylko się da. Z Edwardem i przyjaciółmi.

Jeszcze dwa dni temu nie mogłyśmy się z Alice doczekać Sylwestra, aż w końcu jest! Od samego rana przyjaciele dekorują club, aby przygotować dekoracje na wieczór.
 Do rozpoczęcia imprezy zostało ok. 12 godzin. Co do stroju jeszcze nie mamy nic przyszykowane. Ważne żeby był sexowny i wyzywający Ale to później Alice na pewno coś wykombinuje w mojej garderobie ja nie mam głowy do tego aż diw.  Moje rozmyślania przerywa Emett.

-A to gdzie położyć? -pyta Emett. W ręce trzyma kulę dyskotekową. Chce przeżyć najlepszą noc w życiu to musi coś pomóc.
-Hmm no nie wiem, albo to musimy powiesić, albo znaleźć wazon i w wazonie postawić.-odpowiadam
-Lepiej wglądałoby powieszone-dodaje EM
-Tak masz rację EM, w dodatku lepszy efekt będzie
-No to dawaj zawieszamy, a mamy jakiś sznurek?
-Tam masz łańcuch EM-krzyczy Damian

-No i jak? -pytają w tym samym czasie, ja zaczynam się śmiać
-Jestem pełna podziwu, naprawdę spoko.- wszystko jest wspaniałe. Rolety pozaciągane, światło zgaszone, muzyka cicho leci, a nad głowami wisi ogromna  ilość kolorowych kul dyskotekowych . Jest jak w bajce. Dzisiejszy dzień musi być wyjątkowy... nic nie może się zepsuć.
-No to jak już wszystko gotowe, to my  z Alice zbieramy się chłopaki.
-Oj tak tak, musimy wyglądać bombowo, najlepiej ze wszystkich.-Gdy to mówi w progu drzwi stoi Damian a za nim Edward
-Będziecie wyglądać jak miliard dolarów.-spogląda w moją stronę, z uroczym uśmiechem. Ja tylko przewracam oczami, łapię Alice za rękę i kierujemy się do drzwi reszta jeszcze zostaje w clubie by dopracować szczegóły.

-IZz pamiętaj, będę czekał, dokąd gdy będziesz gotowa.
-robi minę jakby dziecko dostało swoją wymarzoną zabawkę. Ja nie jestem zabawką. Ale wiem co ma namyśli, jeśli dzisiaj  i już nigdy nie zechcę bo mam Edwarda.
-Pamiętam.-rzucam szybko i wychodzę , jednak między czasie słyszę warczenie Edwarda, czemu on nadal nie rozumie ze ja go kocham berdziej niż on mnie.
-  All co widziałaś???
-Nicc kochana jedziemy??
 -Tak.

Jedziemy autem już około godziny, zaraz będziemy w zamku. Cały ten czas rozmawiałyśmy o tym w co się ubierzemy na zabawę. Moja garderoba jest ogromna więc All ma w czym wybierać
-Taaaatoooo jesteśmy, wróciłyśmy z zakupów choć torby mamy tylko 4- krzyczę -Gdzie jesteście?
-Tutaj jestem, tutaj.- wchodzi do korytarza.
-Dzień dobry- wita się All- Jak tam samopoczucie proszę Pana? Już gotowy Pan na wyjazd?
-Dzień dobry, ach bardzo dobrze, bardzo dobrze, dziękuję. Tak wyjeżdżamy i mamy nadzieje iż zamek będzie cały jak wrócimy
 Dziewczynki a wy zamierzacie przesiedzieć tutaj całą noc? Oj za moich czasów to młodzież zawsze gdzieś  po wsiach szalała na festynach, a wy takie grzeczne jesteście.
-No cóż tato, bywa. Idziemy do mnie na górę do mojej garderoby
-Tylko nie za długo bo znów kąta opróżnisz tymi zakupami Izz
-Spokojnie damy rade a jak nie to skorzystam z daru Alice i sprawdzę co na giełdzie jest grane.
-dobry pomysł Izz
-Oczywiście, tak zrobię.
-Tato, a gdzie jest mama? -no tak byłam tak podekscytowana, że nawet nie zauważyłam, że mojej matki nie ma w zamku.
-Pojechała na obiad...-nagle drzwi się otworzyły, stałam jak wryta, zaraz za mamą weszła Elena moja stara koleżanka . Biorąc pod uwagę dzisiejszy dzień, wolałabym jej nie widzieć w ogóle. No tak mogłam się spodziewać, a nie mieć nadzieję, że może jednak Elena coś zrozumiała, ten jeden dzień, jeden...Wszystko wzięło w łeb. Nici z naszej zabawy, nici z nocy spędzonej z Edwardem.
-O już wróciłyście z zakupów? -jak niby nic zapytała matka.
-Tak proszę Pani mamy wszystko.-opowiedziała All
-To dobrze, to jest Elena. Będzie u nas jakiś czas.
-ALL  spojrzała na mnie z przerażeniem.
-Dzień dobry wszystkim, cześć IZZ, tak dawno się nie widziałyśmy.
-Tak, już prawie zapomniałam jak wyglądasz, dobrze cię widzieć
-Myślę, że nie pokrzyżowałam wam planów?
-Nie, nie
-O to się cieszę. Idźcie już na górę, my z ELENĄ idziemy do mojej garderoby, powiem jej wszystko co i jak, my za  chwilę wychodzimy.-matka z Eleną i z ojcem poszła w stronę kuchni. My z All do mojego kochanego pokoiku.
-All nie wytrzymam, ona  jest niemożliwa, nie mogła sobie odpuścić, nie mogła...-siedzimy razem na łóżku.
-Oj kochaniutka ty mnie jeszcze nie doceniasz. Masz i podziwiaj.-podała mi przeźroczystą torebeczkę, z proszkiem w środku, co ona chciała zrobić?
-Co to do jasnej cholery jest?
-Spokojnie, podamy to tej barbiii. Rano będzie jak nowo  narodzona.
-All! Ale co to jest?
-Oj tam taki sobie narkotyk z werbeną.
-Co?!
-No co? co? Ufo wiesz? Narkotyk nic jej nie będzie,
-No wiem, ale żeby od razu narkotyki?
-Masz lepszy pomysł?
-Nie.
-No to nie mamy wyjścia.
-Nic jej nie będzie. Przysięgam.
-Jak zamierzasz jej to dać? Sama dobrowolnie nie weźmie
-Zrobimy jej drinka i się dosypie wtedy i po sprawie
-Nie sraj żarem, bo to grozi pożarem, będzie dobrze, ja to załatwię. Kiedy się ubieramy? Za sześć godziny impreza się zacznie.
-Zaraz rodzinka powinni  wyjechać.
-Ale ci zazdroszczę, kurcze.
-Czego? Że …..
-Nie, nie nic nie ważne sama zobaczysz..
-Co kurwa?! Trafił ci się taki zajebiście przystojny chłopak, fajny, słodki, a ty mi tu wyjeżdżasz, że nie wiesz? Czego się boisz?
-All to nie jest takie proste... Nie wiem, czy nam wyjdzie, no wiesz przyszłość jest nieznana a moja tym bardziej nie zapominaj o tym...
-Kochana, wszystko będzie dobrze, nawet jak wam nie wyjdzie to się nic nie stanie, nie rozstaniecie się przez takie coś, kochacie się. A mój brat świata poza tobą nie widzi jesteś jego istnieniem. Pamiętaj o tym.
-Może masz rację
-Pewnie, że mam.-nagle  All Posmutniała
-Co jest?
-Nic
-No przecież widzę, mów! -zaczęłyśmy się śmiać
-Chodzi o Elene miałam wizje ona idzie z nami ale mam pomysł zeswatamy ją z Daminem. Wszyscy będą zadowoleni.
- Jesteś pewna???
- Tak miałam wizje.
- Dobra to się szykujmy  Izz. Dałaś Ciuchy Ross ??
- Takk ona się szykuje tam na miejscu.
-Ok. Ja lece pod prysznic a ty przynoś ciuszki.
- Nagle do mojego pokoju wpada Elena.
- Siema . Wiem iż idziecie na impreze idę z wami i bez dyskusji. A Izz gratuluje chłopaka z opowiadań twoich rodziców wnioskuję iż jest cudowny.
- Tak zgadza się i jest mój wara od niego!!!
- Spoko. Mam już tego dość. Też chce mieć takiego chłopaka jak ty Izz. Wiesz Kocham Damiana, ale nie chce się bawić już w te podchody. Bo on czuje coś do ciebie, wiec ci mówię.
-To mu powiedz co do niego czujesz, a ja mam Edwarda a Damian to przyjaciel.!
-Wyśmieje mnie pewnie...
-Jak mu nie powiesz to nie będziesz wiedziała jak zareaguje. Znam go długo, nie wyśmieje cię.
-Wiesz czego się najbardziej boję? Tego, że znacie się odkąd pamiętam, że mu się podobasz ty nadal i on chce do ciebie wrócić.
-Co?! Elena my jesteśmy tylko przyjaciółmi, dobrymi przyjaciółmi, traktuję go jak brata, ale nic do niego nie czuję fakt byliśmy kiedyś parą ale ja teraz jestem z Edwardem i Kocham go . Prawda jest dla mnie ważny i nie chcę go stracić, ale nic więcej.
-Nie wiesz jak on na ciebie patrzy. Widzę to IZZ...
-To źle widzisz, Damian wie, że może liczyć tylko na moją przyjaźń na nic więcej.
-Dobra powiem mu, nie mam nic do stracenia chyba.
-No i tak ma być. Teraz musimy się zastanowić w co się ubieramy? -do pokoju weszła mama, a za nią ojciec
-My już dziewczynki jedziemy, będziemy 3 stycznia. Bawcie się dobrze i żadnych głupstw mi  nie robić.
-Dobrze , jedźcie już. Pa. Matka zamknęła i drzwi i w końcu pojechali!
-Jest, jest, jest, jest ale supperrrr!!
-All  fajnie, że się tak cieszysz ja też, ale musimy się świetnie ubrać tylko co? Isabell...
-Co Isabell?
-Aaaa, no to wiadomo, że królową jesteś ty . Obiecuję ci, że dzisiejsza zabawa będzie należała tylko i wyłącznie do nas.
Ja chyba biorę
- Nie ja już mam nasze stroje gotowe tylko musze coś znaleźć dla Eleny. O już mam czarną sukienkę lekko za uda, bez ramiączek, no wiesz tą co przez bok przechodzi zloty zamek do tego balerinki chyba, albo czerwone szpilki. Włosy damy  na jeden bok, co ty o tym myślisz?
-No zajebiście będziesz wyglądała, tylko weź naszyjnik załóż ten co od niego dostałaś, ucieszy się. Ciebie Eleno  już mamy teraz ja.-wstaje z łóżka, staje obok  All która jest już gotowa ma  na sobie przepiékná sukienké 
 -Ta nie, ta jest za mała, ta brzydka, taaa ta jest nie modna...-i tak ciągle All marudzi w szafie gdzie schowała sukienkii.
-Wiesz jak tak bardzo ci się moje ciuchy nie podobają, to jedz i kup coś nowego -śmiejemy się na całego
-Masz to, powinno ci się spodobać-sukienka( bardzo szykowna-bez-plecow-bez-ramiaczka).
-Ty kobieto chyba czytasz mi w myślach, jest najlepsza! Dziękuję kochana:* Ale zanim się do końca  ubierzemy i umalujemy musimy dobrać biżuterie  i jesteśmy gotowe.
-Szybko ubieramy się, malujemy i czeszemy na szybkiego. Jesteśmy już gotowe, Wychodzimy na dwór i szybko pędzimy do samochodu. Droga mija szybko. Jesteśmy na miejscu.
Wchodzimy do środka. Wszędzie pełno ludzi pijących alkohol i krew. Po chwili zorientowałam się, że jestem sama, Alice od razu poszła na parkiet . Rozglądam się dookoła, ale nigdzie nie widzę Edwarda, Emeta i Rozali     Widzę Damiana z Tanyą Śmieją się i piją alkohol, on już trochę wstawiony dotyka jej włosów. Oby Elena tego nie zobaczyła, albo się zezłości i podejdzie jej dać z liścia, albo rozklei i wybiegnie z Sylwestra. Osobiście uważam, że pierwsza opcja jest o wiele lepsza od drugiej, miło byłoby popatrzeć jak Elena wali w mordę Tanye. Nigdy tej zołzy nie lubiłam jest 1000razy gorsza od Eleny. W clubie leci głośna muzyka, aby rozmawiać trzeba krzyczeć. Odchodzę do stojącego w kącie stolika, biorę butelkę szampana z krwią i nalewam sobie trochę do kieliszka. Stoję i patrzę na znajomych jak się świetnie bawią, wywijają na parkiecie, a w środku króluje Alice  Rozali ubrana W sukienka i, nikt się nie odważy z nimi rywalizować. Ale zaraz! One są oblegane przez innych chłopaków a gdzie Jasper i Emet . Moje rozmyślania przerywa ….
-Zgadnij kto to? -Szepcze mi KTOŚ czule do ucha. Czuję na oczach czyjeś ręce. O wilku mowa.
-Nie mam ochoty-nadal jestem zła na niego za rano, a może nie jestem zła, ale poudawać nie zaszkodzi, przeprosić może.-Weź ręce oczy mnie bolą
-Nie wezmę, jak nie powiesz mi kim jestem?
-Powiedzieć ci kim jesteś? -zdejmuję jego ręce z moich oczu, obracam się w jego stronę, nasze oczy się spotykają, jego oczy hipnotyzują moje aż się rozpływam i zapominam o całym świecie w tej chwili liczy się tylko on i ja.
- No to proszę bardzo, jesteś...-nie mogę za bardzo go kocham- Jesteś moim chłopakiem-wymiękłam, nie potrafię
-Przepraszam-całuje mnie delikatnie w usta- Przepraszam za rano, za przyszłość
-Za przyszłość nie musisz, będzie cudowna, bo przy tobie, gdzie byłeś cały czas? Stałam tu sama i czekałam na ciebie.
-Szukałem takiej najpiękniejszej kobiety, która zawróciła mi w głowie i zwariowałem na jej punkcie
-Kobiety powiadasz , ale tu są same wampirzyce . I co znalazłeś ją?
-Stoi przede mną.-nasze usta znów się spotykają.-Chodź tańczyć-wyciąga ku mnie swoją dłoń. Czy jest jakaś rzecz, która mu wychodzi źle? Czy on musi być taki idealny nawet w tańcu?

-No szybciej skarbie-pogania mnie Edward. Już nie mam sił, od dobrej godziny śmigamy razem na parkiecie szybkie tańce. Zabawa jest świetna, nikt nie podpiera ścian, wszyscy tańczą.- Już nie mogę, proszę chodź się napić szampana
-No dobrze, chodź. Idź sobie siadnij na kanapie, wolna jest, a ja przyniosę dwie lampki szampana
-Yhymm -siadam na kanapie, stojącej w kącie, wszystkich widać, nawet Alice i Elenę pijące wódkę. Wódkę?
-Skąd one mają wódkę-szepczę do sienie, aby nikt nie usłyszał bo to moje myśli . Ale czy to możliwe? Nagle oplata mnie ciepłe ramię Edwarda. Siedzimy razem i popijamy szampana . Przez muzykę nie słychać co mówi.
-Mów głośniej-krzyczę, na co on zaczyna się śmiać.
-Jak zabawa!?
-Świetna-krzyczę.
-Wiesz, że cie kocham? -pyta
-Domyślam się-lekko się uśmiecham
-Wiesz, że chciałbym stworzyć z tobą przyszłość? -kontynuuje
-Już wiem-biorę kolejny łyk szampana
-Wyobrażam sobie nas z wielką rodziną
-Aż tak daleko wybiegasz w przyszłość? -pytam
-To źle, że chcę z tobą spędzić resztę życia?
-Nie, skąd że, jeszcze kilka łyków i mi się oświadczysz-żartuję
-Mooooże, ja nie mam żadnych wątpliwości co do ciebie czuję Izz, nigdy się tak nie czułem, nigdy...-biorę jego twarz w ręce i całuję w usta
-Kocham Cię.-szepczę
-Ja ciebie bardziej skarbie-odpowiada
-Idziemy na spacer ??pyta Edward, widziałem pięką altankę niedaleko.
-Chodźmy-posyłam mu lekki uśmiech.  Wyszliśmy z imprezy i poszliśmy na spacer. Noc była ciepła. Bardzo szybko dotarliśmy na miejsce. Na środku altanki stał mały stolik a na nim paliły się świece. Przyozdobiony był on czerwonymi i białymi różami. Ścisnęło mnie w gardle. Edward z delikatnym uśmiechem sięgnął do kieszeni i uklęknął przede mną.
- Izabelo Volturi czy uczynisz mi ten zaszczyt  i wyjdziesz za mnie?
-Oniemiałam. Nie mogłam słowa wykrztusić. Nareszcie wszystko się wyjaśniło. Ja miałam zostać żoną Edwarda? Myślałam już o tym i wtedy nie miałam żadnych kłopotów z podjęciem decyzji. Edward spoglądał na mnie z wielką miłością i czułością, wzruszenie ściskało mi gardło. Gdybym mogła pewnie w tej chwili bym się rozpłakała. Ze szczęścia.
- Tak- szepnęłam drżącym głosem. Edward chwycił moją dłoń i delikatnie wsunął pierścionek na palec.
- Dziękuję- również szepnął. Pocałował mnie w rękę i wstał. Wtuliłam się w jego silne ramiona. Z przymkniętymi oczami wdychałam słodki zapach. Chciałam, aby ta chwila nigdy się nie skończyła. Czułam się bezpiecznie, wolna od wszystkich trosk, zmartwień. Po prostu cieszyłam się nasza bliskością. Zapomniałam o szkoleniu o wojnie po prostu o całym świecie liczyliśmy się tylko my.
- I jak pierścionek?- spytał niepewnie Edward po dłuższej chwili. Bał się, że mi się nie spodoba?
    Po raz pierwszy spojrzałam na biżuterię. Delikatny, wysadzany maleńkimi kryształkami. Obróciłam dłoń przed oczami, w świetle świec mieniła się tysiącami kolorów.
- Jest cudowny. Dziękuję pocałowałam namiętnie Edwarda.
- Bałem się, że się nie zgodzisz- wyznał.
- Nie było takiej potrzeby. Jak mogłabym się nie zgodzić?
    Rozpromienił się. Palcem zataczał kółka na mojej dłoni.
-Całkiem inaczej wyglądała z pierścionkiem. Bardziej kobieco.
- Byłam teraz narzeczoną Edwarda. Dziwnie to brzmi, przyznaję. Mój narzeczony. Narzeczony narzeczonym, ale jak ja się przyzwyczaję do męża? Edward w ogóle nie pasuje do tej roli, ja do żony zresztą też nie.
- O czym myślisz?- wpatrywał się we mnie z nieodgadnioną miną.
- Próbuję przywyknąć do myśli, że jesteś moim narzeczonym- rzuciłam żartobliwym tonem. Uśmiechnął się.
- Tak, a ty moją narzeczoną.
-Przyciągnęłam go do siebie trzymając za krawat i pocałowałam. Coraz bardziej się zapominaliśmy.
- Tak… hm…- mruknął Edward po dłuższej chwili. Czy mi się zdawało , czy był zakłopotany?.- Planowałem już wcześniej poruszyć pewien temat, a skoro już jesteśmy przy tych sprawach, może porozmawiamy?
- Nie miałam pojęcie co odpowiedzieć. Dobrze wiedziałam do czego zmierza, ale byłam trochę skrępowana. Zwłaszcza, że właśnie się zaręczyliśmy. A ja i Jasper znów ich opuścimy  bo musimy jechać na szkolenie. Ale mniejsza o to . Edwardzie nie psujmy dziś tego. Porozmawiamy o tym i o moim wyjeździe jutro , cieszmy się tym dniem a jak wrócę ze szkolenia ustalimy datę ślubu, dobrze???
- Dobrze choć wątpię w to bo Alice nie da ci żyć jak się dowie.
-A co, ona nic nie wie, ??? Zdziwiłam się.
- Nie , ma zakłócenia wizji związanych z tobą i Jasperem co ją bardzo martwi.
-Wracajmy już musimy wykorzystać moje ostatnie dwa dni a zaraz wybije dwunasta, czas powitać nowy rok. Pocałowałam namiętnie Edwarda i ruszyliśmy w drogę powrotną do klubu. Nagle słyszymy dobiegające z korytarza krzyki.
-Sprawdzę tylko co się dzieje i zaraz wracam, nie mogę pozwolić, aby rozwalili klub twojemu kumplowi.
-Edward Poszedł sprawdzić co się dzieje.  Nagle podchodzi do mnie pijany Damian
-Hej śliczna, zatańczymy? -pyta
-A utrzymasz się na nogach?
-Może jestem lekko wstawiony, ale dam radę.-podaje mi rękę i idę z nim na parkiet. Pech chciał, że puścili wolna piosenkę. Obie jego ręce lądują na moich plecach, moje na jego szyję. Dobrze mieć takiego przyjaciela. Był zawsze kiedy go potrzebowałam, kiedy miałam problemy zawsze mnie pocieszał, lepszego przyjaciela nie mogłam sobie wymarzyć, ale nie powiedziałam Elenie wszystkiego. Damian był we mnie zakochany, powiedział mi kiedyś, że jestem dla niego ważna, że chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni. A ja? Wiedziałam co czuję, mianowicie do niego nic...nic związanego z miłością. Wszystko zostało wyjaśnione on miał się powstrzymać, opanować to, nie chciałam aby to wszystko się wtedy skończyło. Po pewnym czasie ustąpił, powiedział, że się pomylił, że mam rację-to tylko przyjacielska miłość. Chyba jednak nie do końca z jego strony...
-Nadal mi Izz na tobie zależy, jesteś kimś więcej niż przyjaciółką, muszę ci to powiedzieć-lekko się od niego odrywam
-Damian, nie wiesz co mówisz po drugie jakieś 20 minut temu zaręczyłam się z Edwardem.
-Mówię to co czuję Izz...-łapie mnie mocno za nadgarstki
-Puść! To boli, Damian!
-Muszę ci to kurwa w końcu powiedzieć. Tyle z tym zwlekałem.
-Damian ! Cholera jasna, zrozum ja cie nie kocham za to Elena tak. Wybacz ale muszę to zrobić . Użyłam na nim daru wzmacniania i osłabiania uczuć. Jego do mnie osłabną za chwile ale za to wzmocnią się do Eleny może uda się im tak jak Mi i Edwardowi.
- Nie mogę uwierzyć dlaczego mi to zrobiłaś?
-Co? -nie wierze w to co właśnie powiedział
-Jak mogłaś mi to zrobić?! Zostawiłaś mnie, robiłem dla ciebie wszystko, robiłem wszystko byś mnie pokochała. Czy ty tego nie widziałaś? Nie widziałaś jak się dla ciebie starałem? Jesteś dla mnie wszystkim... Zostaw go, wybierz mnie!
-Damian proszę nie psuj tego co między nami jest, jesteś dla mnie ważny. kocham cie jak brata nic więcej….
-Ale nie tak jak Rudego Edwarda tak?-widzę w jego oczach smutek, a zarazem wściekłość
-Przykro mi  Damian. Nie kończ
-Muszę  stąd wyjechać wszystko przypomina mi nas...
-Gdzie wyjechać jak?! Damian do jasnej cholery! Zrozum Ja cie nie kocham za to Elena tak!!!!Jest w tobie po uszy zakochana i świata poza tobą  nie widzi!!!!!
-Wyjeżdżam do Norwegii. Co Elena ?? Jak to ???
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej??
-Sama tego nie wiedziałem, aż do dziś. Idz do niej i pogadajcie. Damian odsunął się ode mnie znacząco. Obok pojawił się mój Edward
-Jakiś problem kochana-pyta Edward
-Nie. Bardzo fajna impreza nam się udała, ja już się zbieram. Cześć. Cześć  IZZ. -próbuje się lekko uśmiechnąć, ale mu to nie wychodzi, za to na jego twarzy pojawił się grymas.
-Edward...-szepczę.   Co on myślii???
 - On powtarza ciągle Dlaczego? Dlatego, on a nie ja.  Idzie do Eleny pogadać może go pocieszy ???
- Jestem rozczarowana, bo myślałam, że mamy to wszystko za sobą. Jestem głupia bo nie zauważyłam, że on jest we mnie zakochany, że jestem tak bardzo dla niego ważna. Elena… jestem ciekawa, czy powiedziała mu co ona do niego czuje, co on jej wtedy odpowiedział?
- Kochanie oni jeszcze nie rozmawiali. Dopiero mają taki zamiar. Nie martw się będzie dobrze. Cieszmy się a nie martwmy .
 -Słyszałeś?
-Wszystko. Jak się czujesz?
-Jakoś. Chodźmy stąd,
-Jesteś pewna?
-A co zje mnie tam coś? -pytam gorzko.
-Nie, chodźmy kochanie bo za chwile nas moja rodzinka z twoim bratem dopadną
-Kocham cię i tylko ciebie. Masz rację Edwardzie cieszmy się tym dniem , naszymi zaręczynami i nowym rokiem, Idziemy po schodach. Muzyka gra jak oszalała wprawdzie jest już po drugiej  ale ludzi jest od groma znaczy wampirów .
- Mówiłem ci iż nam nie darują i znajdą.
-Ostatni raz musnęłam jego usta, Emmett pewnie znów zacząłby rzucać głupie komentarze.
- Jesteśmy, jesteśmy, gołąbeczki!- krzyczał z daleka. Ech… Emmet wyskoczył przed Alice i pierwszy się do nas odezwał, niezrażony naszą pozycją.
- O, nie chcieliśmy wam przeszkadzać- wyszczerzył zęby, choć widać było, że choćby sam, to przybiegłby tu.
- Już ty nie udawaj!- Alice zaczęła przytulać jednocześnie skacząc.
- Gratuluję! Pokaż, pokaż!
- Rosalie również mnie wyściskała składając gratulację
-później Jasper ostrzegając, cytuję: ”Żebś potem nie żałowała”, na co zmierzwiłam mu włosy. On oczywiście się oburzył, jakżeby inaczej. Za to Edward dostał braterskie kazanie i ostrzeżenie jak mnie skrzywdzi to zginie marnie.  I co tu z takim bratem zrobić?
- Emmett bez uprzedzenia porwał mnie w swoje wielkie ramiona i zaczął kręcić się w kółko. Chcąc nie chcąc wybuchnęłam śmiechem. Co my byśmy bez niego zrobili? Dobrze, że był z nami.
- Nagle zjawiła się Jena : Życzę wam wszystkiego najlepszego. Szczęścia i mało kłótni w małżeństwie- zażartowała. A właśnie, kiedy ślub? Dostanę zaproszenie?
- Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi : jeszcze nie wiem. A na drugie? Tak samo.
Jena udała, że się śmiertelnie obraziła. Roześmiałam się.
-Zerknęłam na Edwarda i wybuchnęłam śmiechem; Jena również.  Mój Narzeczony schylał się z rozpaczliwą miną próbując uwolnić się z uścisku niziutkiej Alice. Ta prawie go dusiła; chłopak udał, ze oczy wychodzą mu na wierzch. Teraz śmiali się już wszyscy.
- Dobra, koniec życzeń. Czas na zdjęcia! Zdjęcia? Chochlik spostrzegł moją zdziwioną minę.
- No tak! A co, myślałaś, że nie uwiecznimy tak ważnego wydarzenia?
- No dobra ale kilka i my z Edwardem uciekamy do…
- Zamku – dokończyła Alice
- Tak, a co ???
- Nic tylko pamiętaj Izz Aro mówił, że zamek ma być cały. I zaczęła się śmiać a my razem z nią.
-Koniec tych zdjęć my jedziemy jest już 3  a wy się bawcie w piwnicach klubu są 2 moje pokoje możecie je wykorzystać jeśli chcecie. Ja i Edward wracamy do zamku.
- Nie róbcie nic ,co i ja bym nie zrobił krzyczy Emm.


Zamek J
Dojazd zajął nam mniej czasu niż myślałąm, Edwardowi Bardzo się śpieszy  .W zamku jest ciemno, cisza. Pali się tylko kilka pochodni na korytarzach. Idziemy do mojej komnaty, ciągnę Edwarda za sobą.
-Siadnij sobie, ja włączę muzykę.
-Nie widzę ciebie, jesteś? kochanie?
-Już jestem, już spokojnie.
-Jesteś pewna co chcesz zrobić?
-A ty nie? I zaczynamy się śmiać bo już nasz pierwszy sex mamy za sobą .
-Jestem. Kocham cię, to jest ważne.
Powoli kładzie się na mnie. Całuje szyję, usta, dekolt. Powoli rozpina mi zamek w sukience, nie zostaję mu dłużna odpinam pasek od spodni. Przylegaliśmy do siebie, usta dociskane do skóry, ciało do ciała. Jedyne co mogłam czuć, to Edward. Nowy rok zaczyna się wspaniale będzie mi tego brakowało na szkoleniu nocy spedzonych w ramionach Edwarda jego bliskości i pocałunków.
- O czym myślisz??
- O szkoleniu  za 30 goodzin muszę być..
- Gdzie,???
- Nie ważne zajmijmy się sobą i nacieszmy puki mamy jeszcze czas i Alice nie ma.m
-Masz racje.  Powtarzamy czy prysznic??
- Kocham cie Edwardzie ale ja idę pod prysznic , jednak liczę iż do mnie dołączysz.
- Jasne.



14 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ! :)
    Taki.. Słodki ;3
    Kocham takie dłuugiee.. Notki :*
    Mi niestety nie wychodzą ;/
    No więc pisz szybko i do następnego ♥
    /Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspanialy rozdział, mam pytanie, czy nie zastanawiałaś się nad zalożeniem nowego bloga?Masz wspaniały talent więc byloby wspaniale.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, jeszcze do tego mieszania postaci z VD brakło. Co myślę o nowych postaciach w tym wykonaniu, zwłaszcza kiedy z mojego kochanego Damona zrobiłaś jakiegoś Damiana? Że przedobrzyłaś. Mocno przedobrzyłaś, a opowiadanie właśnie straciło najważniejszy czynnik - oryginalność. Pomysł i oryginalność leżą gdzieś po płotem i żałośnie rzężą, prosząc o szybkie dobicie.
    Kochana Asieńko, smoki i elfy to już była lekka przesada, aczkolwiek okazały się całkiem dobrym dodatkiem. Przerobione pamiętnikowe postaci (jakby mało było, że serial jest żałosną podróbką książki...)? Żeby to przynajmniej był crossover... Ale tutaj mamy postacie, które zostały przerobione pod każdym względem. Gdyby były samodzielne, stworzone przez ciebie, okej, ale to coś innego. Ja jestem zdecydowanie na NIE.
    Cóż, ja odpadam. Zdecydowanie odpadam... Ale tobie w pisaniu szczęścia życzę.
    Weny i tym razem DOBRYCH pomysłów.
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu ci napisać Asiu po tak długim czasie nieobecności.... Tak wiele się wydarzyło i przybyło nowych postaci, że mówiąc szczerze jeszcze wszystkiego do końca nie ogarnełam, tym bardziej z racji braku wolnego czasu. Jednak spokojnie, ja zawsze kończę to co zaczynam i powolutku wszystko nadrobię, a jak widzę że i autorka bloga poważnie i z pasją podchodzi do tego co robi i do swoich czytelników to już na pewno nie popuszczę :) Co do rozdziału to jest dobrze napisany, mega długi (a to lubię) i zabawny. Edzia jakoś niezbyt lubię ale ta scena z oświadczynami jest boska i tyle. No i nakoniec żeby nie było zbyt słodko muszę ci dać reprymendę, co tam jestem stara więc sobie pozwolę. Otóż potwornie jestem uczulona na przekleństwa i wulgaryzmy więc....no,no no (tu ci macham palcem). To na tyle kochana, trzymaj się i zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział
    świetny ;) Edward się jej oświadczył, nie no, nie wierzę ! Damian dalej
    kocha Izz?? no ale ona ma Edzia, a do Damiana czuje tylko przyjaźń...
    może z Eleną będzie szczęśliwy? czekam na nn <3 pozdrawiam i duuużo
    weny życzę :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie nowy blog http://niedostepnadlainnych.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!
    Te oświadczyny... Coś wspaniałego!
    Jak ja kocham Edwarda!
    Notka dłuuuga - i dobrze :)
    Mam nadzieję, że nn niedługo się pojawi.
    Życzę weny :***

    Bad.Vampire

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej bardzo fajny rozdział, chociarz niezbyt podoba mi sie pomysł z nowymi postaciami, ale to twoj pomysł. Szanuje to co wymyślisz. Ale za mało akcji na tak długi rozdział. Pozdrawiam i życze sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam nowy rozdział www.niedostepnadlainnych.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział www.niedostepnadlainnych.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej. Świetny blog ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeny, tak bardzo przepraszam, że tu nie zaglądałam, ale naprawdę mam powody. Przepraszam! Tyle tu zmian :)
    Z każdym rozdziałem coraz lepiej piszesz:) Informuj mnie dziewczyno o następnym rozdziale!
    Dużo, dużo weny i czasu na pisanie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    Marta...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham i będe kochała.Boski rozdział !.Czekam na nexta jak najszybciaj.Życze ci weny i czasu na pisanie.Jak zawsze masz zajebiste rozdziały i w ogóle piszesz co raz lepiej.Nie wiem jak ty taka super blogerka może czytać moje wypociny.Życze Weny dużo weny kochana <3 <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham, kocham, kocham tego bloga !!

    OdpowiedzUsuń