Rozdział 33.
Przygotowania i Ball
Kochani w prawym rogu tego bloga jest ankieta. Proszę wypełnijcie ją będzie mi ona bardzo pomocna w dalszej części opowiadania.
A teraz zapraszam na rozdział:)
Kochani w prawym rogu tego bloga jest ankieta. Proszę wypełnijcie ją będzie mi ona bardzo pomocna w dalszej części opowiadania.
A teraz zapraszam na rozdział:)
JASPER:
Właśnie ubierałem nową
koszulę, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Zdezorientowany spojrzałem w
tamtą stronę. Do komnaty wparowała Alice w krótkim, fioletowym szlafroczku.
Mmmm nogi to ona ma ładne. W jej ręce znajdował się granatowy krawat.
-Hej. Pomyślałam sobie,
że mógłbyś mieć krawat w kolorze mojej sukienki- zaczęła niepewnie, pokazując
rzecz
Zaraz, zaraz. Alice
niepewna. Łałł. Nowość.
-Cześć kotku. Wiesz nie
wiem czy.... czy to jest normalne. No wiesz. To jest bal maskowy.
Zachowałem śmiertelną
powagę, ale w środku cały trząsłem się ze śmiechu. Widzi przyszłość, a mi
uwierzyła.
-Przepraszam. Ja po
prostu myślałam... a z resztą nie ważne.
Czułem jak jej
podekscytowanie, znika w oka mgnieniu.
Odwróciła się i ruszyła
ku drzwiom.
-Alice. Mam do ciebie
prośbę. Jak myślisz czy ten krawat będzie pasował do sukni mojej partnerki?-
spytałem, podnosząc z łóżka granatowy skrawek materiału, identyczny jak ten w
jej małej dłoni.
Jej twarz rozświetlił
uśmiech. Podskoczyła lekko i podbiegła do mnie.
-Dziękuję- pocałowała
mnie szybko i uciekła z mojego pokoju, pozostawiając na mojej twarzy
uśmiech.
Komnata Alice:
-Rose przecież
wiesz, że nie ułożę twoich włosów, gdy będziesz się tak wiercić- upomniałam
siostrę, która znów ruszyła głową, co zepsuło mi, znów, moje plany.
-Przepraszam, ale
strasznie się denerwuję.
-Pff. Niby czym?
-No wiesz jesteśmy na
balu u Volturich.
-Bardziej się martw czy
spodobasz się Emmettowi.
-Jemu się wszystko
podoba.
Naszą rozmowę przerwało
pukanie do drzwi.
-Proszę.
Drzwi powoli się
uchyliły, a my dojrzałyśmy głowę Edwarda.
-Czego?- mruknęłam,
wkurzona, że mi przerywa moją pracę.
-Sory Alice, że
przeszkadzam, ale chciałem spytać jaki kolor ma suknia Belli- powiedział w
wampirzym tempie.
-Suknia Belli?
Pokiwał głową.
-A po co ci to
wiedzieć- mruknęła Rose, mierząc go wzrokiem.
Szturchnęłam ją łokciem
i uśmiechnęłam do Edwarda.
-Jasny krem. Coś
takiego jak to.
Pokazałam mu krawat w
identycznym kolorze co suknia Belli. On skrzywił się, a ja w wizji ujrzałam go
buszującego po sklepie z krawatami.
-Trzymaj.
Rzuciłam mu krawat, co
wywołało jego uśmiech.
-On...
Zaczęła Rosalie, a ja
posłałam jej szeroki uśmiech, znów zajmując się jej włosami.
Jakiś 20 minut później:
-Błagam pomóżcie. Bells
świruje- do komnaty wbiegła Jena.
Już po chwili wszystkie
byłyśmy w komnacie Isabelli. Dziewczyna siedziała przed lustrem i czesała,
niezbyt delikatnie włosy.
-Co się dzieje?-
spytała Rosalie.
-Świruje- Heidi.
Tylko Heidi i Rose były
przyszykowane na bal. Ja i Jena tylko musiałyśmy ubrać suknie, ale z Bells było
najgorzej. Nie miała nic zrobione.
-Rose zajmij się jej
paznokciami. Jena mogłabyś zrobić jej makijaż, a ty Heidi pomóż mi z jej
włosami.
Wszystkie skinęły głowa
i zabrałyśmy się do roboty. Na szczęście Bella siedziała spokojnie i czekała na
końcowy efekt. Po kilku godzinach skończyłyśmy. Z diademem we włosach,
wyglądała jak księżniczka, którą tak naprawdę była.
-Dziękuję dziewczyny-
szepnęła Isabella, patrząc na swoje odbicie.
Wyglądała cudownie.
-Alice, Jena. Wasze
suknie- powiedziała Esme, wchodząc do komnaty.
Uśmiechnęłyśmy się z
wdzięczność i przebrałyśmy się szybko w suknie. Następnie każda z nas
stanęła przed lustrem.
Jak na zawołanie każda
z nas założyła maski. Sześć pięknych wampirzyc, każda w cudownej sukni. Ale
muszę przyznać, że najlepiej prezentowała się Bella. Najpiękniej.
Jesteś już gotowa i
pamiętaj nie panikuj. Tajemniczy XYZ na pewno czeka w komnacie przy schodach my
idziemy umówiłyśmy się z chłopakami przy drzwiach od Sali tronowej, a ty Kochan
idź na spotkanie ze swoim przeznaczeniem powiedziała Alice.
-Dzięki Al. Za
pocieszenie ale ja się strasznie denerwuję a jak to jest jakiś psychopata??
-Nie to na pewno nie
on, nie martw się wiem co mówię będzie dobrze.
-IZZ-
Niepewnie założyłam maskę na swą twarz,
zakrywając oczy. Owe kryształki dodawały jeszcze większego blasku moim bursztynowym tęczówkom. Spojrzała w stronę
lustra, nie uśmiechałam się, jedynie co zrobiłam to opuszkami palców dotknęłam
swych karmazynowych ust. ‘Tsunade-sama, zaraz zejdę. ’Szepnęła cicho, chciałam
jeszcze chwilę pobyć w samotności. Kącik ust Jena, uniósł się lekko ku górze,
lecz nie odpowiedziała nic, w ciszy opuściła moją sypialnię z resztą dziewczyn.
Szybko wyciągnęłam spinki z włosów, pozwalając im opadać zwiewnie na twarz, tak
było jeszcze lepiej. Nie chcąc patrząc dłużej w szklane odbicie ,zamknęłam
powieki, a następnie oddaliłam się jak najdalej od lustra. Dziewczyny
wyszykowały mnie wyglądałam olśniewająco to wiedziałam już na pewno. Kurcze co
się ze mną dzieje??? Ja niepewna?? JA zawsze byłam pewna, stanowcza i w ogóle,
a teraz??? Co się ze mną dzieje?? Byłam bardzo zdenerwowana a zarazem bardzo
ciekawa kim jest tajemnicy XYZ. Sama nie byłam pewna, czego tak naprawdę chcę.
Miałam plan zdobycia Edwarda ale Marco wszystko zepsuł. Tak na pewno nie miało
być!!! Jaz zaprosił Alice na bal-
szczęsciaż z mojego brata. Jego miłość jest odwzajemniona a moja???????? Cóż
pozostają marzenia. A może jednak nie, może coś się zmieni???
Bal Bożonarodzeniowy
nie był szczytem moich marzeń, ale oderwaniem od szkolenia a do tego wiązał się
z tym, co najbardziej mnie kusiło: tańcem, sukienkami oraz znajdowaniem się w
centrum uwagi pod swoją pierwotną postacią. Do tego ten tajemniczy XYZ- kim on
jest???. Już i tak byłam lekko spóźniona i chociaż kiedyś słyszałam, że
lekka zwłoka była wskazana – zwłaszcza, kiedy na próbę wystawiało się
ukochanego – wolałam nie ryzykować, że nagle w moich drzwiach pojawi się Jena,
który po raz kolejny wywlecze mnie z pokoju siłą, zmuszając do pojawienia się w
odpowiednim miejscu. Gdy znajdowałam się już przy drzwiach, otworzyłam ponownie
oczy, po czym opuściłam swój pokój. Schodząc marmurowymi schodami na
parter, cały czas dłonią jeździłam po poręczy, wykonanej z tego samego kamienia,
krocząc do komnaty koło schodów gdzie byłam umówiona z tajemniczym XYZ.
Tymczasem w pokoju
Edwarda :
-Głupi krawat-
mruczał Emmett pod nosem, próbując go zawiązać.
-Daj dziecko. Zawiąże
ci go- podszedłem do niego i zręcznie wykonałem czynność.
-Dzięki Jazz.
-Cholera Edward weź się
uspokój.
-Jestem spokojny-
niemal warknął.
-Yhmmm- spojrzałem na
niego z ironicznym uśmiechem.
-Zapomniałem jaki mam
dar? Skleroza i wampir? Przypadek numer dwa.
-Ko jest pierwszy.
zapytał Em
-Mniejsza o to Em,
kiedyś ci powiem. A ty Edwardzie tajemniczy lepiej się już zbieraj, bo ….
-Co skąd wiesz, że ja..
-Nie muszę czytać w
myślach by znać twoje emocje, które tobą targają. Wiem iż jesteś zdenerwowany a zarazem
podekscytowany do tego czuje miłość z tego wnioskuje iż ty napisałeś list do
mojej siostry. Widye jak na nią patrzysz i w ogóle.
-Aż tak to widać.
-Nie ale ja wiem bo
znam Izz a ciebie już poznałem. Do tego cieszę się iż to ty a nie jakiś
psychopata ja na początku myślałem.
- Co ja nie.
-Zbieraj się bo Izz nie
lubi na kogoś czekać jest strasznie niecierpliwą osobą.
-Dobra już , dobra ,
już idę to ja mam na nią czekać nie ona na mnie.
-Spokojnie wszystko
będzie dobrze Edwardzie
- Coś mnie ominęło znów
wtrącenie Ema
-Potem ci powiemy,
- A teraz Leć bracie ,
wszystko będzie dobrze.
-Łatwo powiedzieć ,
gorzej zrobić, burknął Edward
-Nie zapominaj iż
niedawno byłem w podobnej sytuacji i teraz jestem szczęśliwy.
-Ta jasne, tobie łatwo
mówić, w końcu manipulujesz emocjami innych.
-Tak ale nie czytam w
myślach , ja też a bym jej naprawdę chciał.
-Uciekaj już my też
idziemy bo dziewczyny nas zamordują jak nie będziemy na nie czekali przy Sali
tronowej.
-Spoko .Pa chłopaki
-Powodzenia Edwardzie,
Komnata przy schodach:
Edward
-co ja sobie myślałem, gdy pisałem ten list???Głupi jestem i tyle, zakochać się
w księżniczce wampirów. Masakta. No cóż pokochałem ją już w Forks ale jej tego
nie powiedziałem bo jestem tchórzem a
teraz zamiast osobiście ją zapytać czy Pojdzie ze mną na bal to bawię się w
podchody. Głupek ze mnie. Ale cóż raz kozie śmierć. Jasper mówił iż będzie
dobrze i Bella przyjdzie. Ponoć jest bardzo ciekawa kim jestem jako tajemniczy
XYZ. Oby się wszystko udało i przyszła. Poczułem jej zapach jest przy drzwiach,
wacha się czy wejść, jak ja bym chciał czytać jej w myślach to wszystko było by
wtedy o wiele prostsze. Dlaczego jej umysł musi być dla mnie tak niedostępny.
Niepodziewanie drzwi do komnaty w której siedziałem i na nią czekałem otworzyły
się, ukazała się moja Bella. Jak ona pięknie wygląda prawdziwa księżniczka. Jej
suknia idealnie podkreśla jej smukłą sylwetkę, mój krawat idealnie pasuje do
jej sukni . Patrzyłem w zachwycie na nią aż z moich rozmyślań wyrwał mnie jej
cudowny głos..
IZZ – Drzwi
do komnaty były zamknięte a ja wahałam
się czy tam wejść, martwiłam się tym kogo tam spotkam, czy się nie zawiodę, czy
mnie nie wyśmieją, Kurka co się ze mną dzieje?? Raz kozie śmierć wreszcie
zdecydowałam się na otworzenie drzwi nacisnęłam klamkę i Otworzyłam drzwi do komnaty a przy stoliku
siedział nie kto inny jak Edward.
Kiedy zobaczyłam
Edwarda, moje serce zaczęło walić jak szalone nie wiedziałam co zrobić miałam
sprzeczne uczucia chciałam uciec a zarazem wbiec w jego ramiona. Uczucia,
które we mnie wyzwalał, były tak bardzo ze sobą sprzeczne, że chyba jedynie cudem
ich nadmiar nie rozerwał mnie od środka. Jego miedzianowe włosy jak zwykle miał
w nieładzie, a zawadiacki uśmiech przyprawił mnie o palpitacje serca.
-Edward co ty tutaj
robisz???
- Bella?
- Jego głos
wyrwał mnie z zamyślenia. Wzrok utkwił we mnie i wyglądał na coraz bardziej
zdenerwowanego, jakby odmowa napawała go lękiem.
- Pytałem czy ze
mną pójdziesz na ten bal, Czy mogę ci w trakcie niego towarzyszyć?? To będzie
dla mnie ogromny zaszczyt.
- Och, tak… -
wykrztusiłam, chociaż rozsądek przypominał mi o złożonych obietnicach i moich
obawach. Kiedy w końcu podałam mu rękę, moje ciało przeszedł dreszcz. Przyjemny
dreszcz. Dłoń Edwarda była przyjemnie chłodna i znajoma. Uścisk był silny, ale
przy tym delikatny i niemal natychmiast poczułam się przy wampirze bezpieczna.
Niepewnie spojrzałam mu w oczy, po czym spróbowałam odwzajemnić uśmiech, który
pojawił się na jego wargach.
- Dziękuję - powiedział
tak cicho, że równie dobrze mogło być to jedynie złudzeniem. Musiało tak być,
-Trzymał mnie
delikatnie, w żaden niekomfortowy sposób, który mogłabym odebrać jako
dwuznaczny albo niewłaściwy. Byłam pod wrażeniem, że było go na coś podobnego
stać. Mam do ciebie pytanie dlaczego na liście się nie podpisałeś???
-Bałem się iż
odmówisz??
-Dlaczego tak
myślałeś??
-Sam nie wiem, może
dlatego iż wychowałem się w innych czasach i uważam iż to romantyczne.
-Ach , i dziękuję , bo
już się bałam iż któryś z chłopaków chce mi zrobić kawał.
- Na pewno nie. Tobie
Bello na pewno nie.
- Możemy już iść? –
poprosiłam, uświadamiając sobie, że od kilku sekund oboje milczymy i wpatrujemy
się w siebie nawzajem. Edward wciąż ściskał moją dłoń, palcami kreśląc jakieś
wzory na jej wierzchu. – Byle szybko, bo zaraz się rozmyślę.
- Jasne
odpowiedział nadal uśmiechając się od
ucha do ucha.
Poczułam się pewniej,
kiedy Edward wyuczonym gestem ujął mnie pod rękę. Razem zeszliśmy po ostatnich
stopniach, po czym skierowaliśmy się wprost do Sali Tronowej.
Wszyscy już tam byli.
Sala
Tronowa sprawiała wrażenie jeszcze jaśniejszej i przestronnej po prostu cudownej.
Aż dech zapiera. Wzdłuż ścian ciągnęły
się łańcuchy zieleni i jeszcze więcej świec, nic jednak nie zrobiło na mnie aż
tak wielkiego ważenia, jak ustawiona w kącie ogromna, sięgająca niemal samego
sufitu choinka. Wspaniała, cudowna wręcz olśniewająca- dech zapiera. Nigdy wcześniej moja rodzina nie robiła balu
bożonarodzeniowego, nie widziałam aż tak bogatych ozdób choinkowych i tylu
bombek tata tym razem się postarał; Jak już była choinka to taka mała
symboliczna tylko dla mnie . Pod sufitem dostrzegłam jeszcze więcej sztucznego
śniegu i lodu, pod ścianą zaś ciągnął się długi szwedzki stół z napojami i
przystawkami . Zwłaszcza jego widok mnie zaskoczył, kiedy zaś zorientowałam
się, co musi znajdować się w zdobionych złotem, porcelanowych naczyniach, coś
przewróciło mi się w żołądku. Czyżby wpadli na pomysł z alkoholem .
Tata i wujkowie znaczy
Aro, Marek i Kajusz zajmowali trzy trony na niewielkim podwyższeniu. Cała
trójka uważnie obserwowała napływających gości, wyraźnie na coś czekając.
Jedynie Marek obojętnie wpatrywał się w przestrzeń, ale mogłabym przysiąc, że
na widok mnie i Edwarda, jego wzrok stał się bardziej przytomny, a kąciki warg
drgnęły w uśmiech. Puścił do mnie perskie oczko, że wszystko się ułoży.
- Ach, cudownie. – Aro
znaczy tata rozpromienił się na widok mój i Edwarda. Kiedy znaleźliśmy się
wystarczająco blisko, z typową dla wampirów gracją zerwał się z miejsca i
ruszył w naszą stronę.
– Bardzo się
cieszę, że jesteś z nami córko. Sądzę, że wiele osób byłby rozczarowanych,
gdybyś się nie pojawiła – stwierdził z przekonaniem.
- Tak… Ja też bardzo
się cieszę tato. Przepiękny wystrój a ta choinka brak słów- postarałeś się.
- Tak córko wszystko
dla mojej księżniczki.
-Witaj Edwardzie (myśli
Aro: to ty jesteś tym tajemniczym XYZ, cóż bardzo mnie to cieszy mam nadzieję
iż nie skrzywdzisz mojej córki.! ) wspaniale, że z nami jesteście.
-Witaj Panie, jeszcze
raz dziękuję za zaproszenie. Marek się dziwnie do mnie uśmiechną jego myśli
były dziwne: (nono- mam nadzieję iż nie skrzywdzisz mojej bratanicy bo inaczej głowę
ci urwę Edwardzie, jednak życzę ci powodzenia.) Czy ja o czymś nie wiem.
Ukłoniłem się jeszcze raz i poszedłem z Bellą do mojej rodziny.
-
Izz-
Mniej więcej kwadrans po naszym przybyciu, Aro(tata) oficjalnie zajął miejsce w
centralnym punkcie sali, ściągając na siebie uwagę zebranych.
Również on wyglądał tej
nocy jakoś inaczej, odziany w aksamitnie czarną sięgającą ziemi pelerynę, która
nadawała mu swego rodzaju dostojnego wyglądu. Mimo wieku był przystojny i chcąc
nie chcąc musiałam to przyznać, nawet jeśli czułam się z tą myślą dziwnie.
Niezłe ciacho jest z mojego ojca mama musi go znów zacząć pilnować.
- Moi drodzy, nie
zamierzam długo przeciągać, bo i tak nigdy nie macie dość cierpliwości, żeby
wysłuchać mnie do końca – zapewnił z entuzjazmem władca(tata); gdzieś rozległy
się ciche śmiechy, ale nie byłam zainteresowana tym do kogo należały głosy.
– Wszyscy
jesteście tutaj na zaproszenie moje i moich braci, dlatego nie pozostaje mi nic
innego, jak zwyczajowo życzyć wam udanej zabawy na naszym balu. Mam nadzieję,
że zabawicie u nas aż do rana, a może jeszcze dłużej! A zapomniał bym
chciałbym kochani chciałem wam oficjalnie przedstawić moją córkę
Izabele Marie Volturi – Izabelo podejdź do mnie
-Ukłoniłam się i
weszłam na podest gdzie dostawiono czwarty tron. Witajcie przyjaciele
powiedziałam życzę wam udanej zabawy.
- Teraz zapraszam
mojego zaginionego syna Jaspera Hill Volturi. Dołącz do nas synu i zasiądź z
nami na jednym z tronów.
-Cholera, o tym
zapomnieli mi powiedzieć, Ukłoniłem się i podeszłem do piątego tronu
pozostawiając Alice samą ale ona zamiast się smucić miała uśmiech od ucha do
ucha i podskakiwała jak mała piłeczka. Ona na pewno wiedziała i zapomniała mi
powiedzieć, będzie trzeba policzyć się z nią później .Jeszcze ten mord w oczach
Izz za to ,że coś przednią ukryłem. Oberwie mi się za to na pewno, no cóż … Moje rozmyślania przerwał głos Aro.
-A teraz kochani
zapraszam do tańca oznajmił Aro.
IZZ=
Kiedy rozległy się pierwsze takty walca cała zesztywniałam, pragnąc uciec gdzie
pieprz rośnie bo mój partner gdzieś się oddalił. Powoli zaczęłam się wycofywać,
obserwując jak Sulpicia(mama) i Athenodora(ciocia) wirowały w objęciach swoich
partnerów, jak zwykle piękne i pełne gracji. Pierwszy raz widziałam Aro(taty) i
Kajusza(wujaszka) w takiej sytuacji, przez co poczułam się tym dziwniej, że
obaj wydawali się naprawdę rozluźnieni . Poruszali się niemal jak zawodowcy, a
w ich tańcu i zachowaniu nie było niczego sztucznego wyglądało to tak, jakby
naprawdę dobrze się bawili i poczułam się trochę winna tego, że bezustannie
spoglądałam na nich tak, jakbym podejrzewała, że coś ukrywają. Nagle pojawił
się obok mnie Edward
- Czy mogę prosić do
tańca/?
- Oczywiście. Przetańczyłam
jakieś 5 piosenek głównie z Edem, potem kolejne 5 tatom i wujkami. Następnie
dorwał mnie Feliź, Alec i Demetrii. Gdy tańczyłam kolejną piosenkę zostałam
odbita przez Edwarda.
-Pani Odbijany.
-Uśmiechnęłam się i
poszłam w ramiona pół boga. Nie wiem ile czasu tańczyliśmy . Dopóki Edward nie
wyrwał mnie z transu mówiąc.
-Bello jesteś
najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem w całym swoim życiu.(myśli Edwarda: Odkąd
przyjechaliśmy do volt ery i zobaczyłem Belle zrozumiałem, że ją kocham odkąd
ja poznałem w Forks. Muszę z nią porozmawiać i wyznać jej swoje uczucia.
Zabiorę ją na spacer i wyznam jej wszystko jeszcze dziś. Mam nadzieję iż
mnie nie odrzuci w końcu jest księżniczką a ja …..Ale muszę spróbować. To jest
moje postanowienie. )
-Dziękuję tylko tyle
zdołałam wydusić z siebie i dalej tańczyliśmy tylko że ja bardziej wtuliłam się
w jego pierś.
Kolejne piosenki
się kończyły jest już 23: 00 jeszcze godzina aż tata coś ważnego oznajmi,
Ciekawe co to jest bo skrzętnie ukrywają swoje myśli. Z moich rozmyślań i
marzeń wyrwał mnie głos Edwarda.
- Bello, możemy
porozmawiać ?- spytałem
-Tak, oczywiście.
EDWARD:
Podałem jej rękę i wyszliśmy na dwór. Zaczęliśmy się kierować w stronę ogrodu
Jasper mówił mi o przepięknej altance i o ławeczce niedaleko Fontany Amorka.
Mam nadzieję iż tam trafię. Przez całą drogę milczeliśmy, ale żadne
z nas nie puściło ręki drugiego. Kiedy doszliśmy na miejsce, usiedliśmy na
ławeczce przy fontannie.
- Bello,
przyprowadziłem cię tutaj, bo muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
- Słucham. Coś się
stało Edwardzie?- zmartwiła się
- Nie. Ja po prostu chcę
ci coś powiedzieć,
- Co?? Ja też muszę ci
coś powiedzieć Edwardzie.- wyszeptała
Na kilka minut zapadła
cisza. Przez cały ten czas patrzyliśmy sobie w oczy. Odezwaliśmy się w tym
samym momencie.
- Kocham cię !-
krzyknęliśmy
Kiedy zrozumiałem co
powiedziała zamarłem.
- Co powiedziałaś ?-
spytałem szeptem
- Kocham cię
Edwardzie.- powiedziała cicho.- Pokochałam cię odkąd zobaczyłam cie pierwszy
raz w szkole.
Uśmiechnąłem się
szeroko i powiedziałem.
- Ja też już w tedy cię
pokochałem. To było jak grom z jasnego nieba. Od razu wiedziałem, że chcę być
tylko z tobą. Jak usłyszałem że musisz wyjechać zrobiło mi się strasznie źle,
jednak gdy cię znów zobaczyłem tutaj postanowiłem, że muszę koniecznie ci
powiedzieć o swoich uczuciach. Nie wiem czy długo umiałbym jeszcze kryć się ze
swoimi uczuciami.
Gdy to powiedziałem
pochyliłem się i pocałowałem Bellę. Na początku był to nieśmiały pocałunek, ale
z czasem zaczął być coraz bardziej namiętny. Po nie wiem jak długim czasie
oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham cię
najdroższy.- powiedziała moja ukochana głaszcząc mój policzek
- Ja ciebie też.-
musnąłem lekko jej usta.- Musimy już wracać, bo zaraz północ. Twój ojciec ma
ważną sprawę do ogłoszenia.- powiedziałem smutno
- Dobrze, ale bez
względu na wszystko bądź przy mnie
- Oczywiście. –
powiedziałem wstając,
Chwyciliśmy się za ręce
i ruszyliśmy do zamku na dalszą część balu.
Ponownie sala balowa.
-Zdążyłam z Edwardem przekroczyć drzwi balkonowe a mój ojciec Aro
wparował na scenę- ciekawe co on kombinuje.
-Kochani przyjaciele chcieliśmy powiedzieć wam iż za jakiś czas ja i moi
bracia będziemy chcieli przejść na emeryturę a nasze miejsca i władzę przejmą
moje dzieci Izabella i Jasper Volturi.
-IZZ-
Po tym jak Aro i jego bracia oznajmili iż niedługo przechodzą na emeryturę a
Izabella i Jasper zajmą ich miejsca nastała wrzawa. Jednak Aro ich uspokoił. Gdybym
była jeszcze w połowie człowiekiem na tą wiadomość bym zemdlała ale tym razem
miałam wsparcie Edwarda choć nogi miałam jak z waty co u wampira jest
niemożliwe. Jasper zerknął na mnie i się uśmiechną a mnie ścisną się żołądek na
samą myśl panowania nad wszystkimi wampirami.
-Kochani my będziemy
zawsze pomagać naszym dzieciom i wspierać ich. Mamy nadzieje iż dostosujecie
się do ich praw po przejęciu przez nich rządów a teraz zapraszamy do dalszej
zabawy.
IZZ=
-Jasper ty wiedziałeś o wszystkim i mi nie powiedziałeś-powiedziałam mu w
myślach on się tylko do mnie uśmiechną i skiną głową. Edward poszedł po
kielichy z Krwią bo z tego wszystkiego zachciało mi się pić. Zasiadłam na
tronie obok ojca chciałam go udusić no ale cóż kocham go i wiedziałam ze kiedyś
będę musiała opiąć jego obowiązki
Edward Podszedł i
wyciągając ku MNIE dłoń, drugą ręką dając znać muzykom, by rozpoczęli grę-
kołysankę co zawsze nucił.
-Pani mogę prosić do
tańca???
-Oczywiście. Wstałam z
tronu i poszliśmy na parkiet. Przyciągnął mnie do siebie i wprawnie prowadząc
sunął po parkiecie w rytm walca wiedeńskiego. Dałam mu się prowadzić, nie byłam zbyt dobrą
tancerką- w sumie nie ja byłam i jestem wspaniałą tancerką, jednak w jego
objęciach nawet to nie miało najmniejszego znaczenia. W ślad za nimi, na pakiet
weszły kolejne, równie bogato odziane pary. Walc dobiegł końca. Zatrzymaliśmy
się pośrodku tłumu. Naprzeciw nich, na ścianie, wisiało olbrzymie lustro -
teraz zasłonięte przez inne pary. Muzycy zagrali kolejną, wolną nutę. Edward Przyciągnął
mnie do siebie delikatnie bym nigdzie nie uciekła. Westchnęłam głęboko, gdy
poczuła jego zimny policzek tuż przy swoim. Szepnął mi do ucha ciche – Kocham cię. Tańczyli,
wirując w kółko, na pustym już parkiecie, aż do momentu gdy zegar wybił drugą.
Nadal goście bawili się i nie zamierzali
tego zmieniać. Edward nachylił się ku mnie i złożył na moich ustach długi
słodki pocałunek. Zadrżała na całym ciele na skutek jego dotyku i tych słodkich
warg. Po tym pocałunku ,którego nie chciałam przerywać , jednak nam przerwano –
nie kto inny jak mój ojciec z wujkami. Co mnie zdenerwowało. Zaczęli swoje
przesłuchanie…..
CDN…………….
_______________________________
Witajcie kochani
Rozdział mi nie wyszedł-choć wyszło mi aż 10 stron. -Jednak jestem niezadowolona z niego- Jest straszny, a miało być tak miło i romantycznie- Sorki - moja wena sobie ze mną pogrywa to dlatego moja wyobraźnia szwankuje. :(
Czekam na wasze opinie i sugestie.
Rozdział mi nie wyszedł-choć wyszło mi aż 10 stron. -Jednak jestem niezadowolona z niego- Jest straszny, a miało być tak miło i romantycznie- Sorki - moja wena sobie ze mną pogrywa to dlatego moja wyobraźnia szwankuje. :(
Czekam na wasze opinie i sugestie.
Pozdrawiam
Rozdział boski :) przygotowania i ten cały bal <3 czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńkula13
http://kristenstweart.bloog.pl/
Rozdział świetny i strasznie romantyczny . Wielka trójca idzie na emeryturę. To dopiero coś :)
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńMasz talent słońce *.*
Czekam na Next Chapter :)
Pozdrawiam, Aga *.*
Nominuję cię do Liebster Award więcej na http://nataszka1239loveb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDługo czekałam ale jest genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńProszę następny dodaj szybciej
Czekam na NN
Pozdrawiam, całuje i życzę dużo weny
Alice
Zapraszam tez na mojego bloga
http://wielkich-zmian-nadszegl-czas.blogspot.com
Rozdział wspaniały cudowny. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny:) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńrozdział cudny ^^ już czekam na nn ;D buziaki i dużo weny ci życzę :***
UsuńOgólnie świetny blog, naprawdę bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńSzczególnie ten rozdział jest świetny!
Noi oczywiście bardzo serdecznie zapraszam na mojego bloga: http://fashionandbeautyd.blogspot.com/
Pozdrawiam.
ŚWIETNY ROZDZIAŁ :d
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno komentuję i krótko, ale czas leci za szybko :/.
Czekam na nn
Buziaczki :**
Zauważyłam poprawę w Twoim stylu pisania, chociaż jeszcze trochę ci brakuje do perfekcji. Jednak w porównaniu do pierwszych rozdziałów które były (nie będę ukrywać) okropnie napisane ten wypada całkiem nieźle. jak to mówią praktyka czyni mistrza, więc ma nadzieję że będziesz nadal doskonalić swój styl. Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńMoja droga, o czym ty do mnie mówisz? Jaki znów odpływ weny, skoro efekt jest znakomity? Co prawda bywało trochę chaotycznie, ale ostatecznie z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest świetnie. Co więcej, wyznanie uczuć i wszystko to, co działo się między Bellą a Edwardem jest jak najbardziej romantyczne. Właśnie czegoś takiego trochę zabrakło mi u Jaspera i Alice, więc tym bardziej cieszę się, że druga para jest w pełni satysfakcjonująca.
OdpowiedzUsuńBal wyszedł ci bardzo dobrze, możesz mi wierzyć. Aro, Marek i Kajusz mnie zaskakują, wolałabym zresztą nie wiedzieć, czego będą chcieli od Edwarda. Swoją drogą, dalej nie mogę przywyknąć do dobrych relacji Volturi i Cullenów, ale i tak jestem zadowolona.
Na razie pozostaje mi czekać na nn. Weny i równie ciekawych pomysłów,
Nessa.
Świetny blog :) A może chciałabyś go urozmaicić dodając zwiastun :D nic prostszego wejdź tutaj i zamów :)
OdpowiedzUsuńhttp://swiat-ze-zwiastunow.blogspot.com/
http://zwiastunowa-wyspa.blogspot.com/
Świetny rozdział! Pisz szybciutko bo już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny:Domi
Przy okazji wpadnij do mnie i skomentuj bardzo mi na tym zależy :)
http://zmierzch-volturi-skarlet.blogspot.com/
Rozdział wyszedł Ci genialnie :)
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ując :) czekam nn i zapraszam do mnie http://kristenstweart.bloog.pl/
~kula13
Bardzo mi sie podoba twoj blog i czekam niecierpliwie na nn. Super ze piszesz oczmi roznych bahaterow. Zapraszam wszyskich oczywiscie na moj blog. www.emma12.blog.pl
OdpowiedzUsuńInformuje o nowej notce zgodnie z zyczeniem. www.emma12.blog.pl
OdpowiedzUsuńZapraszam nowy rozdział. www.emma12.blog.pl
OdpowiedzUsuńRozdzial wyszedl super.
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie wpadla na pomysl ,,,Volturi i emerytura" ale niepowiem dobre.
Weny i jeszcze raz weny zyczze i oczywiscie czekam na kolejny rozdzial.
Sorry ze dopiero teraz kometuje ale szkola.
Bal u Volturi'ch? Genialne! Nigdy bym na to nie wpadła, rozdział wyszedł fantastycznie!!
OdpowiedzUsuńhttp://thetwilightsaga-forever.blogspot.com/2014/03/pamietnik-booboo-clearwatera-dalsze-losy_4.html <<<<----- Tutaj znajdziesz część V i VI mojego opowiadania o dalszych losach Booboo i Amandy "Amy" Cullen ;)
Bardzo fajnie piszesz. Zapraszam do mnie www.emma12.blog.pl
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, nie mogę się doczekać dalszej części.I zapraszam do siebie, kilka nowych rozdziałów już jest.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń